poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział Szesnasty

"And your heart's against my chest,
Your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes
but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love"


Po zaciętym meczu przegraliśmy w tie-breaku z Jastrzębiem.

- Zapomniałem z szatni dokumentów - oznajmił zdenerwowany Miguel.
- To ja po nie skoczę.
- Naprawdę? Jesteś cudowna, dziękuję. Są w mojej torbie - uśmiechnął się serdecznie.

Weszłam do szatni i odszukałam torbę Falasci, z której wyciągnęłam potrzebne papiery. Odwróciłam się i wpadłam na Winiarskiego.

- Michał, co ty tu robisz? - Spytałam zaskoczona, a on nie odpowiedział tylko schylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Oderwałam się od niego i wybiegłam z szatni. Oddałam dokumenty trenerowi i usiadłam na krzesełku. Musiałam się uspokoić. Nie bardzo docierało do mnie, co przed chwilą się stało.

Do hotelu wróciłam nie odzywając się do nikogo. Biłam się ze swoimi myślami. Usiadłam razem z chłopakami do kolacji, jednak nie miałam ochoty jeść. Opierałam głowę na ręce opartej o stół.

- Ziemia do Martyny! - Zauważyłam przed swoimi oczami rękę Karola. - Co ty taka nie w sosie? Nie pierwszy i nie ostatni przegrany mecz, nie ma się czym przejmować.

Wymusiłam uśmiech w stronę Kłosa i odwróciłam wzrok.

- Wszystko okej? - Tym razem odezwał się Mariusz, który siedział na wprost mnie. Patrzył na mnie z troską razem z Kacprem, który siedział obok niego.
- Mhm... Nie jestem głodna. Pójdę się położyć.

Wstając od stołu wpadłam na Michała. Nie spoglądając na niego, szybko wyszłam ze stołówki i poszłam do swojego pokoju.


Nie spojrzała nawet na mnie. Spuściłem wzrok i zająłem swoje miejsce przy stole. Nie byłem głodny. Zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem. Działałem pod wpływem emocji i chyba tylko skomplikowałem sprawę. 

- Ten dżem do ciebie nie przyjdzie - zaśmiał się Karol, a ja odwróciłem wzrok od miseczki z konfiturą wiśniową.
- A tobie co? - Spytał się Wrona. - Martyna siedzi zamyślona, ty też jakiś nieswój. Co dzisiaj z wami?
- Nic... Muszę zadzwonić do Dagi.

Wstałem i wyszedłem z pomieszczenia pod pretekstem skontaktowania się z żoną. Czułem na sobie spojrzenie Mariusza. Skierowałem się na pierwsze piętro prosto do pokoju Martyny. Pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Zapukałem do drzw i po chwili otworzyła mi ona,

- Michał...
- Mogę wejść?
- Tak, jasne...

Zamknąłem drzwi i przyglądałem jej się przez chwilę. Stała w czerwonym szlafroku, w ręce trzymała ręcznik i przyglądała mi się uważnie.


Dobrze wiedziałam, że jak teraz nic nie zrobię, to potem już mogę nie mieć takiej okazji. 

- Chciałem cię prze...

Stanęłam na palcach, pociągnęłam go za koszulkę, żeby się pochylił i pocałowałam go. Spojrzałam na mnie zaskoczony, a po chwili nasze usta ponownie złączyły się w pocałunku.
Na początku całował mnie delikatnie, ale z sekundy na sekundę pocałunek stawał się silniejszy. Jakby chciał mnieć pewność, że nigdzie mu nie ucieknę. Położył mnie na łózku i lekko pociągnął za pasek szlafroku. Dotykał swoją rozgrzaną dłonią mojego płonącego ciała. Żadne z nas nie chciało przerywać tej cudownej chwili. Doskonale wiedziałam, że to co się dzieje nie powinno mieć miejsca i możemy ponieść tego ogromne konsekwencje. Ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Liczyło się tylko tu i teraz. Liczył się tylko on...


______________________________________

Cześć i czołem! Pierwszy post w 2016, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Doczekaliście się :D 
Awansu na igrzyska nie wywalczyliśmy, ale w maju pokażemy, że ten awans nam się należy. Nie chcą nas tam? My i tak tam będziemy! 
Zapraszam do czytania i komentowania, to dodaje mi motywacji do pisania :) Pozdrawiam, 


~Cяαzу Aηgєℓ