sobota, 24 października 2015

Rozdział Jedenasty

"And I'd give up forever to touch you
'Cause I know that you feel me somehow.
You're the closest to heaven that I'll ever be
And I don't want to go home right now.

And all I can taste is this moment
And all I can breathe is your life
'Cause sooner or later it's over
I just don't want to miss you tonight"


Po wygranym meczu w Kędzierzynie pojechaliśmy do hotelu. Nie czekałam na kolację, tylko od razu poszłam do swojego pokoju. Od rana źle się czułam, ale wzięłam leki przeciwbólowe, które pomogły na parę godzin. Przebrałam się w ciepły dres i opatuliłam się kołdrą. Przymknęłam oczy, kiedy ktoś zapukał do drzwi.

- Cześć. Kacper mówił, że masz ładowarkę do laptopa. Pożyczysz? - Spytał Winiarski.
- Jasne, wyciągnij sobie z tej torby koło fotela - odpowiedziałam mu lekko przez nos. - Michał, podasz mi tamten koc? - Wskazałam ręką na materiał leżący na krześle.

Brunet przyjrzał mi się z uwagą i przyłożył dłoń do zarumienionego policzka.
- Ty jesteś cała rozpalona! Poczekaj, zaraz wracam - wyszedł i po chwili wrócił z klubowym lekarzem.
- Masz termometr i zmierz gorączkę. Tutaj masz leki przeciwgorączkowe. Coś cię jeszcze boli? - Zaprzeczyłam. 
- Michał przynieś jej coś ciepłego do picia - Michał posłuchał zalecenia kolegi i wyszedł z pokoju. - 38,5 stopni. Rano też się tak czułaś?
- Głowa mnie bolała. To tylko zwykłe przeziębienie, Michał przesadza.
- Ty to powinnaś cały dzień w łózku leżeć! - Odezwał się zirytowany Winiarski, który właśnie wszedł do pokoju z kubkiem ciepłej herbaty.
- Dobra, ja idę. Jak coś to dzwoń do mnie. I zmierz temperaturę za jakąś godzinę, zobaczymy czy spada. I Michał zrób jej zimny okład.


Przygotowałem zimny okład, tak jak polecił Wojtek i przyłożyłem do rozpalonego czoła Martyny.
- Zimno mi - szepnęła cichutko.
- Posuń się.

Położyłem się obok niej i objąłem mocno ramionami. Po chwili usłyszałem jej spokojny oddech. Zasnęła. Zgarnąłem z jej policzka kosmyk włosów i uśmiechnąłem się delikatnie. Moje powieki mimowolnie opadły na dół...


Otworzyłam powoli oczy i ziewnęłam. Rozejrzałam się po hotelowym pokoju i zauważyłam Kacpra siedzącego na fotelu. 
- Jak się czujesz?
- Chyba trochę lepiej.
- Nie wstawaj, zaraz ci przyniosę śniadanie. Za godzinę wracamy do Bełchatowa, a ty pójdziesz do lekarza.
- Oj, nie przesadzaj. To tylko zwykłe przeziębienie.
- Michał już wszystkim oznajmił, żeby się do ciebie nie zbliżali, bo musisz odpoczywać.
Uśmiechnęłam się tylko.
- Tak w ogóle to słodko razem wyglądaliście wczoraj jak tak spaliście - wyszczerzył się.
Rzuciłam w Kacpra poduszką, kiedy ten próbował się wydostać się za drzwi.


______________________________________


Cześć i Czołem! Jest jedenastka :) I jak to z tym Michałem jest, hmm? Przyjaźń, czy może coś więcej? Już niedługo się dowiecie. 
OrlenLiga wystartowała, a za chwile rozpocznie się PlusLiga. Jakim klubom z naszej rodzimej ligi kibicujecie? Zapraszam do komentowania i obserwowania bloga. Pozdrawiam, 

~Cяαzу Aηgєℓ

piątek, 16 października 2015

Rozdział Dziesiąty

"The green eyes, you're the one that I wanted to find
And anyone who tried to deny you, must be out of their mind"


Kuba zasnął, a ja usiadłam w salonie z lampką wina i przeglądałam stare fotografie. Lubiłam wracać do wspomnień, zwłaszcza tych związanych z mamą. Nie rozmawiałam nigdy z nikim o tym, co się stało. To był dla mnie wrażliwy temat. Kiedy ktoś na pomknie coś na temat tego feralnego grudniowego wieczoru, czuję jak łzy zbierają się do oczu. I przypominam jakby to było wczoraj jak czekaliśmy z tatą aż mama wróci z pracy. Patrzyłam przez okno i wyglądałam kiedy na zaśnieżonym podjeździe stanie samochód. Spóźniała się już kolejną godzinę, a obiecała wtedy, że wróci wcześniej, zawsze dotrzymywała słowa. Aż w końcu ktoś zadzwonił do drzwi. Chowałam się za tatą, kiedy rozmawiał z nieznajomymi mężczyznami. Nie rozumiałam za wiele, w końcu miałam wtedy zaledwie 4 lata. Potem wszystko działo się już szybko. Pojechałam z tatą do szpitala. Widok płaczącego taty, kiedy lekarz poinformował go, że obrażenia po wypadku były zbyt poważne i nie udało im się jej uratować - pamiętam jakby to było wczoraj. 
Wytarłam łzy spływające po policzku. Odwróciłam stronę w albumie i wzięłam do ręki kolejne zdjęcie. Drużynowe po zdobytym w Częstochowie mistrzostwie Polski kadetek. Przyjarzałam się chłopakowi stojącego koło mnie. Przymknęłam oczy i wróciłam do wydarzeń z przed lat.

Kwiecień 2005
Udało nam się! Zdobyłyśmy mistrzostwo Polski! To było marzenie każdej z nas, nasz cel numer jeden.
Fotograf ustawiał nas do grupowego zdjęcia z medalami. Podeszło do nas paru chłopaków i mówili, że oni też chcą mieć zdjęcie z mistrzyniami. Byli to zawodnicy miejscowego AZSu. Gadałam z Majką i śmiałam się wesoło, kiedy poczułam czyjąś dłoń na swojej talii. Spojrzałam na chłopaka, a on jakby gdyby nic patrzył się wyszczerzony w stronę obiektywu. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się, a fotograf zrobił zdjęcie jak z uśmiechem wpatruję się w nieznajomego.
Po zdjęciach szłam do szatni. Na korytarzu nie było nikogo oprócz tamtego chłopaka.

- Zgubiłeś się?
- Znam to miejsce jak własną kieszeń. Na kolegów czekam.
- Tutaj raczej ich nie znajdziesz.
- A może mam powód żeby tu być? - Uśmiechnął się chytrze.
- Zapomnij, nie będziesz nas podglądał w szatni - palnęłaś.
- Za takiego mnie masz? 
- Nie mam cię za żadnego. Nie znam cię.

Patrzyliśmy na siebie w milczeniu. 
- Dobra, zmykaj do swoich kolegów, bo w końcu naprawdę ich zgubisz.
- A mogę coś zrobić? - Spytał tajemniczo.
- Zależy co - spojrzałam pytająco.
Chłopak pochylił się i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go. Nie czując żadnych oporów z mojej strony, przycisnął mnie do ściany i całował coraz bardziej zachłannie. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, podobało. Jego dłoń błądziła po moich plecach, co sprawiało, że po ciele przechodziły przyjemne dreszcze. Odsunął się nagle i zacisnął pięść. Próbowałam złapać oddech.

- Gratuluję mistrzostwa - rzucił i odszedł.
- Ty chyba sobie żartujesz?! Całujesz obcą dziewczynę, to może byś się przedstawił!!
Odwrócił się i uśmiechnął.
- A ty?
- Martyna - odpowiedziałam wpatrując się w jego nieziemskie oczy. - Ej! No gdzie idziesz! - Zawołałam, kiedy chłopak zmierzał ku wyjściu. 
- Michał, skarbie - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem i zniknął za drzwiami. Przygryzłam wargę i poprawiłam lekko podwiniętą koszulkę.

Zaśmiałam się na samą myśl o tym wspomnieniu. On już wtedy pojawił się w moim życiu. Los nas po raz kolejny połączył. Tylko na jak długo tym razem i z jakimi skutkami? 



___________________________________

Witam Was! Zakończyliśmy swój udział na ME po przegranym ćwierćfinale ze Słowenią. Zabrakło paru punktów, malutkich punkcików do półfinału. Puchar Świata nas wymęczył. Wrócimy w styczniu silniejsi i w Berlinie osiągniemy to, na co wszyscy liczymy, czyli awans do Rio. Po prostu musimy w nich wierzyć. Musimy być z naszą reprezentacją na dobre i złe. NA ZAWSZE :)
A co do rozdziału, trochę na wspominki się Martynie zabrało. :) Mam nadzieję, że Wam się podoba. Zapraszam do czytania i komentowania. Powoli się rozkręcam :p
Pozdrawiam, 

~Cяαzу Aηgєℓ

piątek, 2 października 2015

Rozdział Dziewiąty

"I think of you 
I haven't slept 
I think I do, but 
I don't forget 
My body moves 
Goes where I will
But though I try my heart stays still
It never moves
Just won't be led


Chłopaki trenowali przed kolejnym ligowym spotkaniem. Szłam z Michałem do składziku po piłki.

- Który dzisiaj?
- Piętnasty, a co?

Zwolniłam i próbowałam sobie przypomnieć, co miałam zrobić.

- Cholera... Muszę jechać z Kubą na szczepienie. Będę musiała sprawdzić busy - Mówiłam bardziej do siebie. Mój samochód musiałam zostawić w warsztacie na przegląd. 
- Mogę was zawieść.
- Nie trzeba, poradzę sobie.
Zobacz jaka pogoda, cały dzień leje. Nie będziesz ciągnąć małego busami w taką pogodę.
- Dzięki za troskę, ale damy sobie radę - zbyłam Winiarskiego i wyszłam z pomieszczenia. Co prawda miał racje, pogoda jest okropna, ale nasze kontakty muszą się ograniczyć do spraw zawodowych.
- Dlaczego nie chcesz sobie pomóc? - Wyszedł za tobą.
- Bo doskonale radzę sobie sama. Zajmij się swoją rodziną - odwróciłam się od niego i szłam w kierunku roześmianej grupy pozostałych zawodników.
- Nie dziwię się, że ojciec Kuby cię zostawił. Ty wszystkich od siebie odpychasz - zatrzymałam się. Chłopaki zamilki, wszyscy się nam przyglądali. Podeszłam do Michała.
- Nie wiesz jak było, nie znasz mnie, więc nie masz prawa mnie oceniać. Rozumiesz? Nie masz  - Syknęłam przez zęby i wyszłam z hali. 

Ukryłam na mokrej od deszczu ławce i zakryłam twarz dłońmi. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. To był Kacper

- Martyna nie przejmuj się. Michał jest idiotą. Nie zna prawdy, nie powinien tego powiedzieć.
- No właśnie... Nie zna. A powinien wiedzieć... Powinien poznać prawdę już dawno temu - powiedziałam przez łzy.

Kacper spojrzał pytającym wzrokiem. Jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie. Chyba doszły do niego moje słowa.

- Zaraz, zaraz. Martyna, co ty chcesz powiedzieć? Michał jest ojcem Kuby?!
- Ciszej - skarciłam brata w obawie, że ktoś mógłby nas usłyszeć. - Pamiętasz jak byliśmy w Buenos z chłopakami jak przyjechałam do Bełchatowa? Karol powiedział, że mnie kojarzy. To było wtedy. On też tam był.
- Skoro wiedziałaś, że to on, to czego nie powiedziałaś? Przecież mogłaś się z nim spotka. Grał wtedy tu do cholery.
- Wtedy nie wiedziałam, że to on. Dopiero jak go spotkałam na igrzyskach w Londynie... Z resztą on i tak nic nie pamięta.
- To sobie przypomni. Musisz mu powiedzieć. I teraz masz ku temu najlepszą okazję - skinął lekko głową w kierunku idącego w naszą stronę Winiarskiego. 
- Nie powiem i ty też tego nie zrobisz.
- Potem pogadamy.

Kacper wrócił na halę, a jego miejsce zajął Michał

- Martyna przepraszam. Nie powinienem tego powiedzieć. Ja tak wcale nie uważam. Często mówię coś za nim pomyślę. To wcale nie jest prawda. Jestem idiotą, najgorszym kretynem i zrozumiem jeśli nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.

- Ludzie mają o mnie różne zdanie. Wiele się już nasłuchałam na swój temat, więc jestem już przyzwyczajona - powiedziałam obojętnie powstrzymując kolejne łzy. 
- No przepraszam. Martynka, proszę, wybacz mi - zrobił minę małego psiaka, a ja wywróciłam oczami. Połaskotał mnie, a ja zaczęłam się mu wyrywać. Nienawidziłam jak ktoś mnie łaskotał. 

Wbiłam łokieć w jego brzuch i uciekłam w stronę hali. 

- Chodź, bo jesteś cała mokra. Jeszcze się rozchorujesz.

Powoli podeszłam w jego stronę. Przyglądałam mu się podejrzliwie. Przytrzymał mi drzwi i weszliśmy do środka.


___________________________________

Cześć! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Rozdział miał być tydzień temu, ale nawet nie wychyliłam nosa z nad książek ;/ Jak wam się podoba? Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Nasi panowie niestety bez awansu, 3. miejsce w Pucharze Świata w tym wypadku najgorszym miejscem. Były łzy, bo po tak świentym turnieju w naszym wykonaniu awansu nie ma. Ale jeszcze im pokażemy! Wrócimy silniejsi i w styczniu pokażemy jak grają mistrzowie świata. A nasze panie? Po przegranym ćwierćfinale z gospodyniami, zakończyły swój udział w mistrzostwach Europy. 
Pozdrawiam, 

~Cяαzу Aηgєℓ