piątek, 2 października 2015

Rozdział Dziewiąty

"I think of you 
I haven't slept 
I think I do, but 
I don't forget 
My body moves 
Goes where I will
But though I try my heart stays still
It never moves
Just won't be led


Chłopaki trenowali przed kolejnym ligowym spotkaniem. Szłam z Michałem do składziku po piłki.

- Który dzisiaj?
- Piętnasty, a co?

Zwolniłam i próbowałam sobie przypomnieć, co miałam zrobić.

- Cholera... Muszę jechać z Kubą na szczepienie. Będę musiała sprawdzić busy - Mówiłam bardziej do siebie. Mój samochód musiałam zostawić w warsztacie na przegląd. 
- Mogę was zawieść.
- Nie trzeba, poradzę sobie.
Zobacz jaka pogoda, cały dzień leje. Nie będziesz ciągnąć małego busami w taką pogodę.
- Dzięki za troskę, ale damy sobie radę - zbyłam Winiarskiego i wyszłam z pomieszczenia. Co prawda miał racje, pogoda jest okropna, ale nasze kontakty muszą się ograniczyć do spraw zawodowych.
- Dlaczego nie chcesz sobie pomóc? - Wyszedł za tobą.
- Bo doskonale radzę sobie sama. Zajmij się swoją rodziną - odwróciłam się od niego i szłam w kierunku roześmianej grupy pozostałych zawodników.
- Nie dziwię się, że ojciec Kuby cię zostawił. Ty wszystkich od siebie odpychasz - zatrzymałam się. Chłopaki zamilki, wszyscy się nam przyglądali. Podeszłam do Michała.
- Nie wiesz jak było, nie znasz mnie, więc nie masz prawa mnie oceniać. Rozumiesz? Nie masz  - Syknęłam przez zęby i wyszłam z hali. 

Ukryłam na mokrej od deszczu ławce i zakryłam twarz dłońmi. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. To był Kacper

- Martyna nie przejmuj się. Michał jest idiotą. Nie zna prawdy, nie powinien tego powiedzieć.
- No właśnie... Nie zna. A powinien wiedzieć... Powinien poznać prawdę już dawno temu - powiedziałam przez łzy.

Kacper spojrzał pytającym wzrokiem. Jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie. Chyba doszły do niego moje słowa.

- Zaraz, zaraz. Martyna, co ty chcesz powiedzieć? Michał jest ojcem Kuby?!
- Ciszej - skarciłam brata w obawie, że ktoś mógłby nas usłyszeć. - Pamiętasz jak byliśmy w Buenos z chłopakami jak przyjechałam do Bełchatowa? Karol powiedział, że mnie kojarzy. To było wtedy. On też tam był.
- Skoro wiedziałaś, że to on, to czego nie powiedziałaś? Przecież mogłaś się z nim spotka. Grał wtedy tu do cholery.
- Wtedy nie wiedziałam, że to on. Dopiero jak go spotkałam na igrzyskach w Londynie... Z resztą on i tak nic nie pamięta.
- To sobie przypomni. Musisz mu powiedzieć. I teraz masz ku temu najlepszą okazję - skinął lekko głową w kierunku idącego w naszą stronę Winiarskiego. 
- Nie powiem i ty też tego nie zrobisz.
- Potem pogadamy.

Kacper wrócił na halę, a jego miejsce zajął Michał

- Martyna przepraszam. Nie powinienem tego powiedzieć. Ja tak wcale nie uważam. Często mówię coś za nim pomyślę. To wcale nie jest prawda. Jestem idiotą, najgorszym kretynem i zrozumiem jeśli nie będziesz chciała ze mną rozmawiać.

- Ludzie mają o mnie różne zdanie. Wiele się już nasłuchałam na swój temat, więc jestem już przyzwyczajona - powiedziałam obojętnie powstrzymując kolejne łzy. 
- No przepraszam. Martynka, proszę, wybacz mi - zrobił minę małego psiaka, a ja wywróciłam oczami. Połaskotał mnie, a ja zaczęłam się mu wyrywać. Nienawidziłam jak ktoś mnie łaskotał. 

Wbiłam łokieć w jego brzuch i uciekłam w stronę hali. 

- Chodź, bo jesteś cała mokra. Jeszcze się rozchorujesz.

Powoli podeszłam w jego stronę. Przyglądałam mu się podejrzliwie. Przytrzymał mi drzwi i weszliśmy do środka.


___________________________________

Cześć! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Rozdział miał być tydzień temu, ale nawet nie wychyliłam nosa z nad książek ;/ Jak wam się podoba? Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Nasi panowie niestety bez awansu, 3. miejsce w Pucharze Świata w tym wypadku najgorszym miejscem. Były łzy, bo po tak świentym turnieju w naszym wykonaniu awansu nie ma. Ale jeszcze im pokażemy! Wrócimy silniejsi i w styczniu pokażemy jak grają mistrzowie świata. A nasze panie? Po przegranym ćwierćfinale z gospodyniami, zakończyły swój udział w mistrzostwach Europy. 
Pozdrawiam, 

~Cяαzу Aηgєℓ



1 komentarz: