niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział Trzynasty

"Yeah I know you care, I see it in the way you stare
As if there was trouble ahead and you knew it
I'll be saving myself from the ruin
And I know you care"


Było po 20. Kuba już spał, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a przede mnął stał młody Winiarski.

- Oliwier? Co ty tu robisz? - Wpuściłam go do środka. - Dziecko, ty jesteś cały mokry. Ściągaj te ubranie i wskakuj pod koc w pokoju/

Blondyn posłuchał się mnie i bez słowa wykonał moje polecenie. Przyniosłam mu kubek ciepłego kakao.

- Czego ty o tej porze sam po mieście chodzisz? 
- Uciekłem z domu - oznajmił obojętnie.
- Jak to uciekłeś z domu?!
- No bo ja mam już dosyć. Rodzice się cały czas kłócą i nie kochają mnie.
- Skarbie, już ci kiedyś tłumaczyłam to. Rodzice cię kochają, a to że nie mogą się dogadać to już inna sprawa, ale ty jesteś dla nich najważniejszy. Pewnie się teraz martwią o ciebie.
- Nawet nie zauważyli - spojrzał smutno. - Mama ma cały czas do taty pretensje. A tata nic złego nie zrobił tylko stanął w twojej obronie.
- W mojej? - Spytałam, a mały dla potwierdzenia kiwnął głową. - Oli, włącz sobie bajkę. Zaraz do ciebie przyjdę.

Wyszłam do kuchni i zadzwoniłam do Winiarskiego.

- Cześć, Martyna nie mogę teraz rozmawiać - powiedział zdenerwowany. W tle słyszałam głos Dagmary i kolejną gadkę na mój temat.
- To ważne.
- Naprawdę nie mogę. Oliwier zniknął.
- Ja właśnie w tej sprawie, jest u mnie.
- Jak to  u ciebie?! Niech on się nie rusza, zaraz tam będę - powiedział i rozłączył się.

Po kwadransie wszedł do środka razem z Dagmarą.

- Gdzie on jest? Gdzie jest mój syn?! Oliwier wracamy do domu! - Warknęła Winiarska.

Oliwier stanął i wtulił się we mnie.

- Ja nigdzie nie idę. Zostaję z Martyną.
- Słucham? Nie wygłupiaj się, tylko zakładaj kurtkę i idziemy do domu.
- Oli... - Odezwał się Michał, ale kiedy chłopiec nie zareagował spojrzał na swoją żonę. - Może niech zostanie? Oczywiście, jeżeli Martyna nie ma nic przeciwko.
- Chyba sobie żartujecie?! Może ty też sobie zostaniesz u niej, co?! A ty co? Teraz chcesz mi jeszcze syna zabrać?!
- Dosyć! Zamknijcie się i wyjaśnijscie swoje sprawy gdzie indziej. Zaraz mi dziecko obudzicie.

Dagmara wyszła trzaskając drzwiami, a Michał wybiegł za nią rzucając szybkie "przepraszam". Oliwier położył się w salonie. Zajęłam miejsce obok chłopca i pogłaskałam go po blond czuprynie. Przymknęłam oczy. Współczuję mu. Przechodzi w domu piekło i to z mojego powodu. 
Poczułam jak ktoś zgarnął kosmyk włosów z mojego policzka. Otworzyłam powoli oczy. Michał schylony patrzył na nas. Wstałam i poszłam z nim do przedpokoju.

- Co wy sobie wyobrażacie? Jak macie zamiar się kłócić to już nie u mnie w domu. Ogarnijcie się. Nie widzicie, że Olwier cierpi?
- Wiem. Ja już czasami nie wiem, co mam robić. Ona ostatnio tak zaczęła się zachowywać.
- Oliwier powiedział, że pokłóciliście się przeze mnie. Przepraszam.
- Co? Za nic mnie nie przepraszaj. Daga uroiła sobie coś czego nie ma i kurczowo się tego trzyma - powiedział lekko zmieszany. - Nie mogę pozwolić by cię oczerniała. Wezmę Oliwiera i pojadę z nim do Mariusza. Do domu już dzisiaj nie mam po co wracać. Przepraszam za tą całą sytuację.
- Zostancie tutaj. Nie będziesz już budził małego, a Wlazłym o tej porze zawracał głowy.
- Dziękuję Martyna - pocałował mnie w policzek. - Za wszystko.

Dla ukochanej osoby jestem w stanie zrobić wszystko, nawet jeśli ja mam przez to cierpieć...


______________________________________


Wracam po krótkiej przerwie. Wybaczcie mi za nieobecność, ale już jestem :) Czy Michał czuje to samo, co Martyna? Dowiecie się już niedługo. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam, 



~Cяαzу Aηgєℓ



poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział Dwunasty

"Anywhere you are, I am near
Anywhere you go, I'll be there
Anytime you whisper my name, you'll see
How every single promise I keep
Cuz what kind of guy would I be
If I was lo leave when you need me most"


Nadszedł koniec roku, jakże wspaniałego roku. Tyle się w nim wydarzyło i tyle się zmieniło w moim życiu. Na dobre? Chyba tak...

Ostatnią noc 2013 roku spędzam u Wlazłych razem z Andrzejem, Winiarskimi i koleżanką Dagmary. Rozmawialiśmy i świetnie się bawiliśmy, a o północy każdy z kieliszkiem szampana złożył sobie nawzajem noworoczne życzenia. Mariusz porwał Paulinę do tańca, Andrzej zawzięcie opowiadał coś znajomej Winiarskiej. Chyba koleżanka wpadła mu w oko. Obserwowałam przez okno ciemnie niebo pełne gwiazd i co chwila rozświetlane przez piękne i lśniące fajerwerki.

- Tutaj jesteś - odwróciłam się i spojrzałam na bruneta. - Szukałem cię. Nie złożyliśmy sobie jeszcze życzeń - uśmiechnął się.
- To może ja zacznę. Michałku, życzę ci, aby ten nowy rok był o wiele lepszy od poprzedniego, aby na twojej szyi zawisł ten upragniony złoty medal mistrzostw świata. Hm.. No i po prostu żebyś był szczęśliwy.

Uśmiechnęłam się i przyglądałam jego błękitnym oczom, które dzisiaj jakby były piękniejsze niż zwykle.

- A ja ci moja droga życzę, żeby na twojej buzi gościł jak najczęściej ten twój pięny uśmiech, który tak uwielbiam - uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko. - Żebyś znalazła faceta, który będzie wart ciebie i Kuby. I czego sobie mała życzysz.
- A jeżeli już go znalazłam? - Powiedziałam cicho, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ooo.. Nic nie mówiłaś. Kto...
- Kochanie może zatańczymy?

Obok nas pojawiła się Dagmara, która dumnie uśmiechnęła się do mnie, kiedy Michał kiwnął głową na zgodę. Przyglądałam się jak błękitnooki objął w pasie swoją żonę i tańczył z nią do wolnego kawałka.

- Ty... Jesteś nim ty... - Odpowiedziałam sobie na niedokończone pytanie Winiarskiego.

Resztę nocy spędziłam na dobrej zabawie z Andrzejem, jednak koło trzeciej zaczęłam zbierać się do domu.

- Nie wygłupiaj się. Zostajesz tutaj - zatrzymywała mnie pani domu.
- Już późno. Nie będę wam siedziała na głowie.
- Wszyscy zostają, więc ty też. Dam ci coś do spania i nawet nie waż się sprzeciwiać.

Położyłam się w pokoju gościnnym, przygotowanym przez Paulinę. Przymknęłam oczy i niewiadomo kiedy odpłynęłam w krainę Morfeusza.



Obudziłam się po 12. Zeszłam na dół w jakiejś koszulce Mariusza, którą dała mi Paulina. Sięgała mi do kolan, idealna koszula nocna.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Pauliny. Dagmara przyglądała mi się i gdyby wzrok mógłby zabijać, pewnie już dawno bym nie żyła.
- Kawy? - Kiwnęłam twierdząco głową i skierowałam swoje kroki w kierunku łazienki. Tylko wyszłam z pomieszczenia, usłyszałam głos Winiarskiej.
- Ciekawe czy na wyjazdach też chodzi tak ubrana. Paula, musimy uważać, bo jeszcze któregoś zaciągnie do łóżka. Wiadomo co takie mają w głowie. Nawet wygląda, jak te, co stoją przy drodze.
- Daga! - Usłyszałam jak żona Mariusza skarciła koleżankę, a we mnie się zagotowało.

Przebrałam się i zebrałam wszystkie swoje rzeczy szbyko zmierzałam ku wyjściu. Przy schodach zderzyłam się z którymś z siatkarzy, jednak nie zwróciłam na niego uwagi, marzyłam by jak najszybciecj stąd wyjść. Trzasnęłam drzwiami wyjściowymi i tyle mnie tam było. Nie będzie mnie oceniać ta, która za pewne wiele ma za uszami. Ciekawe co ona robi na tych "delegacjach".


Szedłem do salonu, gdzie już wszyscy siedzieli, kiedy wpadła na mnie Martyna. Biegła jak oparzona do drzwi, nawet nie udało mi się jej zatrzymać. Zajrzałem do salonu i zobaczyłem Mariusza, który tak samo jak ja był zaskoczony zachowaniem Piechockiej i Paulinę, która była wyraźnie zdenerwowana. Aż w końcu spojrzałem na swoją żoną, która w przeciwnieństwie do żony Wlazłego, była uśmiechnięta od ucha do ucha. No przecież, mogłem się domyśleć. Przeklnąłem pod nosem i wybiegłem za dziewczyną.

- Martyna! - Zawołałem za nią. Ona nie zwracając uwagi szła dalej przed siebie. Dogoniłem ją i chwyciłem za ramię.
- Puść mnie - próbowała się wyrwać, ale uniemożliwiłem jej to.
- Co ona ci zrobiła?
- Ludzie mają o mnie różne zdanie, ale poinformuj swoją żonę by nie oceniała kogoś jeżeli go nie zna. A! I żeby nie wyzywała mnie od dziwek.
- Nazwała cię dzi... - Nawet nie mogło przejść mi to przez usta. Jak ona mogła nazwać tak Martynę?! Chyba będę musiał poważnie porozmawiać z Dagmarą. 

- Może nie powiedziała tego dosłownie, ale to miała na myśli.
- Przepraszam cię za nią.
- Nie przepraszaj mnie.
- A co mam zrobić?
- Najlepiej daj mi spokój - i poszła. Stałem na środku ulicy i wpatrywałem się jak oddala się z każdym krokiem. Nie pozwolę by ktoś ją ranił. Ona na to nie zasługuje.


______________________________________


Cześć Wam! Rozdział dodany trochę wcześniej. Spodziewaliście się, że Dagmara taka będzie? Że Martyna pokocha Michała? Czy coś z tego będzie? Zapraszam do śledzenia losów naszej bohaterki. Do zobaczenia,

~Cяαzу Aηgєℓ