poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział Dwunasty

"Anywhere you are, I am near
Anywhere you go, I'll be there
Anytime you whisper my name, you'll see
How every single promise I keep
Cuz what kind of guy would I be
If I was lo leave when you need me most"


Nadszedł koniec roku, jakże wspaniałego roku. Tyle się w nim wydarzyło i tyle się zmieniło w moim życiu. Na dobre? Chyba tak...

Ostatnią noc 2013 roku spędzam u Wlazłych razem z Andrzejem, Winiarskimi i koleżanką Dagmary. Rozmawialiśmy i świetnie się bawiliśmy, a o północy każdy z kieliszkiem szampana złożył sobie nawzajem noworoczne życzenia. Mariusz porwał Paulinę do tańca, Andrzej zawzięcie opowiadał coś znajomej Winiarskiej. Chyba koleżanka wpadła mu w oko. Obserwowałam przez okno ciemnie niebo pełne gwiazd i co chwila rozświetlane przez piękne i lśniące fajerwerki.

- Tutaj jesteś - odwróciłam się i spojrzałam na bruneta. - Szukałem cię. Nie złożyliśmy sobie jeszcze życzeń - uśmiechnął się.
- To może ja zacznę. Michałku, życzę ci, aby ten nowy rok był o wiele lepszy od poprzedniego, aby na twojej szyi zawisł ten upragniony złoty medal mistrzostw świata. Hm.. No i po prostu żebyś był szczęśliwy.

Uśmiechnęłam się i przyglądałam jego błękitnym oczom, które dzisiaj jakby były piękniejsze niż zwykle.

- A ja ci moja droga życzę, żeby na twojej buzi gościł jak najczęściej ten twój pięny uśmiech, który tak uwielbiam - uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko. - Żebyś znalazła faceta, który będzie wart ciebie i Kuby. I czego sobie mała życzysz.
- A jeżeli już go znalazłam? - Powiedziałam cicho, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ooo.. Nic nie mówiłaś. Kto...
- Kochanie może zatańczymy?

Obok nas pojawiła się Dagmara, która dumnie uśmiechnęła się do mnie, kiedy Michał kiwnął głową na zgodę. Przyglądałam się jak błękitnooki objął w pasie swoją żonę i tańczył z nią do wolnego kawałka.

- Ty... Jesteś nim ty... - Odpowiedziałam sobie na niedokończone pytanie Winiarskiego.

Resztę nocy spędziłam na dobrej zabawie z Andrzejem, jednak koło trzeciej zaczęłam zbierać się do domu.

- Nie wygłupiaj się. Zostajesz tutaj - zatrzymywała mnie pani domu.
- Już późno. Nie będę wam siedziała na głowie.
- Wszyscy zostają, więc ty też. Dam ci coś do spania i nawet nie waż się sprzeciwiać.

Położyłam się w pokoju gościnnym, przygotowanym przez Paulinę. Przymknęłam oczy i niewiadomo kiedy odpłynęłam w krainę Morfeusza.



Obudziłam się po 12. Zeszłam na dół w jakiejś koszulce Mariusza, którą dała mi Paulina. Sięgała mi do kolan, idealna koszula nocna.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do Pauliny. Dagmara przyglądała mi się i gdyby wzrok mógłby zabijać, pewnie już dawno bym nie żyła.
- Kawy? - Kiwnęłam twierdząco głową i skierowałam swoje kroki w kierunku łazienki. Tylko wyszłam z pomieszczenia, usłyszałam głos Winiarskiej.
- Ciekawe czy na wyjazdach też chodzi tak ubrana. Paula, musimy uważać, bo jeszcze któregoś zaciągnie do łóżka. Wiadomo co takie mają w głowie. Nawet wygląda, jak te, co stoją przy drodze.
- Daga! - Usłyszałam jak żona Mariusza skarciła koleżankę, a we mnie się zagotowało.

Przebrałam się i zebrałam wszystkie swoje rzeczy szbyko zmierzałam ku wyjściu. Przy schodach zderzyłam się z którymś z siatkarzy, jednak nie zwróciłam na niego uwagi, marzyłam by jak najszybciecj stąd wyjść. Trzasnęłam drzwiami wyjściowymi i tyle mnie tam było. Nie będzie mnie oceniać ta, która za pewne wiele ma za uszami. Ciekawe co ona robi na tych "delegacjach".


Szedłem do salonu, gdzie już wszyscy siedzieli, kiedy wpadła na mnie Martyna. Biegła jak oparzona do drzwi, nawet nie udało mi się jej zatrzymać. Zajrzałem do salonu i zobaczyłem Mariusza, który tak samo jak ja był zaskoczony zachowaniem Piechockiej i Paulinę, która była wyraźnie zdenerwowana. Aż w końcu spojrzałem na swoją żoną, która w przeciwnieństwie do żony Wlazłego, była uśmiechnięta od ucha do ucha. No przecież, mogłem się domyśleć. Przeklnąłem pod nosem i wybiegłem za dziewczyną.

- Martyna! - Zawołałem za nią. Ona nie zwracając uwagi szła dalej przed siebie. Dogoniłem ją i chwyciłem za ramię.
- Puść mnie - próbowała się wyrwać, ale uniemożliwiłem jej to.
- Co ona ci zrobiła?
- Ludzie mają o mnie różne zdanie, ale poinformuj swoją żonę by nie oceniała kogoś jeżeli go nie zna. A! I żeby nie wyzywała mnie od dziwek.
- Nazwała cię dzi... - Nawet nie mogło przejść mi to przez usta. Jak ona mogła nazwać tak Martynę?! Chyba będę musiał poważnie porozmawiać z Dagmarą. 

- Może nie powiedziała tego dosłownie, ale to miała na myśli.
- Przepraszam cię za nią.
- Nie przepraszaj mnie.
- A co mam zrobić?
- Najlepiej daj mi spokój - i poszła. Stałem na środku ulicy i wpatrywałem się jak oddala się z każdym krokiem. Nie pozwolę by ktoś ją ranił. Ona na to nie zasługuje.


______________________________________


Cześć Wam! Rozdział dodany trochę wcześniej. Spodziewaliście się, że Dagmara taka będzie? Że Martyna pokocha Michała? Czy coś z tego będzie? Zapraszam do śledzenia losów naszej bohaterki. Do zobaczenia,

~Cяαzу Aηgєℓ

1 komentarz: