"Wanna hear your beating heart tonight
Before the bleeding sun comes alive
I want to make the best of what if left hold tight
And hear my beating heart one last time"
Po drugiej fazie grupowej chłopaki dostali jeden dzień wolnego. Karol poprosił mnie bym pomogła mu wybrać prezent dla jego dziewczyny. Wtedy poraz kolejny powtórzyły mi się duszności, które zaniepokoiły Kłosa. Od meczu z Iranem czułam się osłabiona i często miałam mdłości, jednak uważałam, że to nic szczególnego, jednak dla uspokojenia siatkarza poszłam do lekarza. Nie chciałam żeby jeszcze dodatkowo zawracał sobie mną głowę przed najważniejszymi meczami w karierze. Nie chciałam też żeby mówił Michałowi, który ma swoje problemy.
Nadszedł ten dzień. 21 września - mecz finałowy mistrzostw świata w Katowicach. Po wygranym meczu półfinałowym nad reprezentacją Niemiec cała Polska odliczała godziny do meczu, w którym mogliśmy powtórzyć sukces reprezentacji Huberta Wagnera z 1974 roku.
Pod Spodkiem zbierały się tłumy kibiców ubranych w narodowe barwy, którzy czekali na ten wspaniały wieczór, który może zamienić się w złotą noc.
Razem z Kacprem weszłam do szatni Polaków i przywitałam się ze wszyskimi.
- Jak tam? Zmotywowani czy mam pomóc?
- No pewka! W końcu nie codziennie gra się o złoto mistrzostw świata! - Zawołał uradowany Kłos.
Razem z Kacprem żartowaliśmy z resztą klubowych kolegów, kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i z mojej twarzy uśmiech zniknął momentalnie. Spojrzałam na Kacpra lekko przestraszona i zdziwiona, bo przecież po co miałby dzwonić do mnie lekarz w niedzielę. Odeszłam na bok i kiedy upewniłam się, że nikt nie słyszy, odebrałam telefon.
- Słuchał?
- Dzień dobry pani Martyno, z tej strony doktor Kurowski.
- Dzień dobry. Stało się coś?
- Ekhem... Muszę się z panią pilnie spotkać. Może pani jutro rano przyjechać do mnie do szpitala?
- Tak, oczywiście. Ale to w związku z moimi badaniami?
- Jutro porozmawiamy, nie będę pani tłumaczył przez telefon.
- Dobrze, będę. Do widzenia.
Rozłączyłam się. Stałam chwilę i obserwowałam chłopaków. Żaden nie zauważył, że odeszłam. Odsunęłam niepokój na bok i przykleiłam uśmiech do swojej twarzy. Żaden z nich nie może zobaczyć, że coś jest nie tak, zwłaszcza Michał. Uśmiechnięta podbiegłam do chłopaków i wtórowałam za resztą śmiechem, kiedy Mariusz opowiedział kolejny żart.
Przytuliłam się z każdym z kolegów i życzyłam powodzenia.
- Pocałowałbym cię teraz, przynosisz mi szczęście - Michał szepnął mi do ucha, kiedy przytuliłam się do niego. Uśmiechnęłam się tylko i pomachałam im na pożegnanie.
- Martyna! Zaczekaj! - Zawołał za nami Kłos! - Jeszcze jedno: byłaś u lekarza? - Środkowy zapytał cicho?
- Tak, zrobił mi rutynowe badania. Wszystko jest w porządku.
- O, to dobrze. Bo już się trochę martwiłem. To trzymajcie kciuki dzisiaj.
I zniknął za drzwiami szatni.
- Przecież nie masz wyników.
- Nie chcę go denerwować. Zwłaszcza dzisiaj. Muszą skupić się na meczu.
- A Michał?
- A Michał nic się nie dowie. Odbiorę wyniki i będzie po sprawie. Przecież wiesz jak on by zareagował.
Kacper tylko westchnął. Czasami mam wrażenie, że to on się bardziej przejmuje niż ja sama.
Poszliśmy na strefę kibica, gdzie było coraz więcej kibiców, którzy tak jak my odliczali minuty do finałowego meczu.
______________________________________
Cześć! I jest dwudziestka trójka. Czy Martyna jest poważnie chora? Dowiecie się już niedługo. Zapraszam Was do śledzenia bloga, czytania i komentowania. Pozdrawiam i życzę dużo słońca,
Cześć! I jest dwudziestka trójka. Czy Martyna jest poważnie chora? Dowiecie się już niedługo. Zapraszam Was do śledzenia bloga, czytania i komentowania. Pozdrawiam i życzę dużo słońca,
~Cяαzу Aηgєℓ