czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział Czternasty

"Back - hurry back,
Please, bring it back home to me,
because you don't know what it means to me
Love of my life"


Kolejny mecz ligowy wygrany za trzy punkty. Tym razem pokonaliśmy AZS Politechnikę Warszawską. W dobrych nastrojach rozpoczynaliśmy weekend. 
Szłam do samochodu, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu.

- Słucham?
- Martynko, skarbie za ile będziesz w domu? Dałam małemu leki, ale nie mogę zbić mu temperatury. Cały czas mu rośnie.
- Zaraz będę. Ubierz go, to pojadę z nim do lekarza.

Rozłączyłam się i wsiadłam do samochodu. Przekręciłam kluczyk w stacyjce, a auto nawet nie drgnęło. Drugi, trzeci, bez żadnej reakcji. Przeklnęłam w myślach. Akurat teraz?! Kiedy nie ma na miejscu taty i Kacpra. Usiadłam zrezygnowana na krawężniku i schowałam twarz w dłonie. 

- Co się stało? - Podniosła głowę, kiedy usłyszała nad sobą głos przyjmującego.
- Kuba ma wysoką gorączkę, a ten grat nie chce odpalić!
- Wstawaj. Samochodem zajmiemy się jutro, a teraz pojedziemy po Kubę.

Winiarski podał mi rękę. Zajęłam miejsce pasażera. Pojechaliśmy po Kubę, a później na pogotowie.
Zdenerwowałam się, bo na korytarzu nie było żadnego lekarza.

- Czy może ktoś tu wreszcie przyjść?! - Warknęłam zirytowana. - Już syneczku, spokojnie. Pogłaskałam Kubę po rozgrzanym czole.

Kiedy wreszcie raczył pojawić się lekarz, zbadał Kubę. Na wszelki wypadek zostawili go w szpitalu. Powiedziałam Michałowi, że nie ma sensu by tu siedział i żeby wracał do domu. Jest zmęczony po meczu. Poczekałam aż Kuba zasnął i wyszłam na chwilę na poczekalnie. Na krześle siedział Michał i opierał głowę o ścianę. Zajęłam krzesełko obok niego.

- Dlaczego nie pojechałeś? Daga pewnie się denerwuje.
- Nie ma jej. Pojechała wczoraj z Olim do swoich rodziców. A z resztą, i tak bym was tutaj nie zostawił.
- Dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła - położyłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy.


Kiedy poczułem jak się o mnie opiera, zadrżałem. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Nie wiem czego, ale czuję się odpowiedzialny za Martynę i jej małego synka, że muszę się nimi opiekować i chronić przed złem tego świata. Taka drobna istotka nie poradzi sobie beze mnie. 
Z zamyślenia wyrwał mnie głos pielęgniarki.

- Mogę panią prosić o wypełnienie dokumentów?

Blondynka wstała bez słowa, a do mnie w tym samym momencie podszedł lekarz, który zajął się Kubą.

- Niech państwo jadą do domu. Daliśmy chłopcu lek na zbicie gorączki. I niech pan powie żonie, żeby się nie denerwowała, bo syn jest pod dobrą opieką. 

Spojrzałem na zmęczoną dziewczynę. Ledwo trzymała się na noach. Żonie? W głowie przeszła mi myśl jak to by było, gdybym miał ją u swojego boku... Zaraz, stop. Michał, ty masz już kobietę swojego życia. Ze zmęczenia już nie wiem, co myślę. A może właśnie wiem? Może właśnie to jest to, co męczy mnie od jakiegoś czasu?


______________________________________

Cześć kochani! Wybiła nam czternastka ;) Dziękuję za każde wyświetlenie, dodajecie mi motywacji :) Zapraszam do komentowania i czytania. Podzielcie się ze mną swoimi opiniami. Pozdrawiam, 



~Cяαzу Aηgєℓ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz