środa, 23 marca 2016

Rozdział Dziewiętnasty

"Say you love me to my face
I need it more than your embrance
Just say you want me, that's all it takes"


Siedziałam z Kubą i Michałem w gabinecie Konrada. Winiarski czekał na niego w sprawie podpisania nowej umowy, a Kuba siedział w fotelu prezesa i kolorował obrazek. Michał przyglądał mu się z uśmiechem.

- Mamusiuu, bo jutro w przedszkolu będziemy rozmawiać o zawodach - powiedział nie podnosząc wzroku znad kolorowanki. - I każdy ma przyjść ze swoim tatusiem, który będzie opowiadał co robi. Na przykład tata Grzesia jest strażakiem - dokończył.

Westchnęłam. Nigdy nie jestem gotowa na rozmowy na ten temat. Tym bardziej, jeżeli jego ojciec tu jest.

- Kacper z tobą pójdzie, hmm?
- Ja nie chcę żeby szedł ze mną Kacper. Ja chcę iść ze swoim tatusiem.

Oparłam się o stół i spojrzałam w błękitne oczka chłopca.

- Kochanie, twój tata nie może z tobą pójść. Przecież wiesz. 

Kuba posmutniał i bez słowa wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Stanęłam przed pucharami stojącymi w pomieszczeniu tyłem do Winiarskiego i przymknęłam oczy. Dużo rozmawialiśmy, poruszaliśmy wiele tematów, jednak ten omijaliśmy szerokim łukiem. Ja nic nie mówiłam, Michał też sam nie naciskał. A ostatnio coraz częściej się zastanawiam czy dobrze robię nic mu nie mówiąc. Powinien wiedzieć, ale... No właśnie, ale.

- Hej, mały, a co ty na to, żebym ja z tobą poszedł? - Usłyszałam propozycję Michała i odwróciłam się w ich stronę. Oczy Kuby rozbłysły, a na twarzyczce pojawił się uśmiech.
- Naprawdę?
- No jeżeli chcesz - Michał puścił do mu oczko i uśmiechnął się szeroko, kiedy mały kiwnął twierdząco gową.

Do pomieszczenia wszedł Konrad z jakimiś dokumentami w dłoni.

- A co tu tak wesoło? - Zaśmiał się widząć radosne miny Michała i Kuby. 

Wyszłam z gabinetu i usiadłam na trybunach. Zakryłam twarz dłońmi. To było do przeiwdzenia. Doskonale wiedziałam, że tak będzie. Im częściej Michał był w naszym domu, tym bardziej Kuba się do niego przywiązywał. Kacper mnie ostrzegał. Co ja mam robić?

- Wszystko ok?
- Tak - środkowy przyglądał mi się z uwagą. Nie przekonałam go za bardzo.
- Może jednak powiesz co się dzieje?
- Bo jest pewna osoba, na której mi bardzo zależy i ona powinna wiedzieć o czymś bardzo ważnym. Już dawno temu powinna poznać prawdę. Ale ja nie mogę jej wyznać.
- Dlaczego?
- Bo to wszystko zmieni. Andrzej, co ja mam zrobić?
- Wiesz, gdybym był na twoim miejscu to bym powiedział. Czasem najgorsza prawda jest lepsza. Nie możesz niczego ukrywać, bo kiedyś może być za póżno i możesz stracić to na czym ci najbardziej zależy. A jeżeli ty jesteś na tyle ważna dla tej osoby to zrozumie i wybaczy, a jeżeli nie, to nie masz co zawracać sobie nią głowy.
- Ja to wie. Ale... - Spojrzałam na siatkarza, który przyglądał mi się z troską.
- Ale co?
- Martyna? Wszystko w porządku? - Koło nas pojawił się Michał. Wrona zmarszczył czoło i wstał.
- To ja już pójdę - uśmiehcnęłam się delikatnie do odchodzącego siatkarza, a jego miejsce zajął błękitnooki. Patrzył na mnie pytająco.
- Jeżeli nie chcesz żebym szedł z Kubą to powiedz.
- Chcę, naprawdę. To nie o to chodzi. Po prostu on się tak ucieszył.
- To chyba dobrze - objął mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
- Tak... Kuba się do ciebie bardzo przywiązał.
- Przecież wiesz, że dla ciebie i twojego syna mógłbym zrobić szybko - szepnął do mojego ucha.
- Chodź się przebrać, zaraz trening - wstałam i szybko poszłam w kierunku szatni. Czułam jak Winiarski odprowadzał mnie wzrokiem.


Siedziałam z Kacprem na trybunach i czekaliśmy aż cała drużyna zbierze się na trening. Spojrzałam w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły i na boisko wszedł Michał z Kubą na rękach.

- Przed wami najlepszy tata na świecie - wypiął się dumnie, a ja zaśmiałam się. Razem z Kubą mieli założone koszulki meczowe Michała, a Winiarski dodatkowo na głowie miał koronę zrobioną z papieru. Kuba podbiegł do rozciągającego się Mariusza i chwalił się jak to pokonali tatę strażaka w każdej konkurencji. Winiarski pomachał nam i puścił mi oczko, po czym podszedł do Kuby i Wlazłego.

- Oni są tacy do siebie podobni. Dziwię się, że on tego nie dostrzega - stwierdził Kacper.

Ma rację. Są podobni, jak dwie krople wody. Przyglądałam się jak Michał goni Kubę po całym boisku, a kiedy Mariusz łapie małego i zaczyna łaskotać, Kuba zaczął piszczeć przez śmiech.

- Chyba powinnam zareagować - wstałam i podeszłam do nich. - Ej, ej, panowie koniec tej zabawy. Kuba jesteś cały zgrzany, idź do Kacpra i odpoczni. A wy - zwróciłam się do siatkarzy - ogarnijcie się, bo zachowujecie się gorzej niż dzieci. Jak Miguel was zobaczy w takim stani to ja dostanę opieprz - Michał uśmiechnął się tym łobuzerskim uśmiechem, który tak uwielbiałam, a Mariusz wyszczerzył się głupio. Wywróciłam oczami i zaprowadziłam Kubę do gabinetu taty.


______________________________________

Witam! Wróciłam :D Rozdział wyjątkowo w środku tygodnia. Znalazłam chwilę czasu, żeby napisać i o to jestem :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Pojawił się Andrzej dobra rada. Kto wie, może zawita na dłużej i namiesza trochę w życiu bohaterki ;) Czytajcie i komentujcie :) Chcę widzieć, że jesteście. Pozdrawiam Was serdecznie,


~Cяαzу Aηgєℓ


niedziela, 6 marca 2016

Rozdział Osiemnasty

"Cause I don't wanna fall in love
If you don't wanna try,
But allthat I've been thinking of
Is maybe that you might"


Schowałam piłki do koszyka i odstawiłam w róg sali. Trening za nami, chłopaki poszli do szatni. 

- Cześć - powiedział cicho. Odwróciłam się i uśmiechnęłam delikatnie. - Możemy pogadać?
- Jasne.
- To co się wydarzyło w Jastrzębiu... - Zaczął
- Masz żonę, dziecko, rozumiem - przerwałam mu.
- Wiem, że jestem szalony, ale nie żałuję tego, co się tam wydarzyło i tego, co teraz powiem. Długo się nad tym myślałem, już jakiś czas chciałem ci powiedzieć. Bo ja się w tobie zakochałem Martyna. Ty i Kuba jesteście dla mnie ważni i... No nie wiem, co mam powiedzieć, no kocham cię.

Patrzyłam w jego błękitne oczy i nie wiedziałam, co powiedzieć. Mówił to, co bardzo chciałam usłyszeć, to czego tak bardzo pragnęłam. Poczułam dziwny skurcz w żołądku. Z jednej strony byłam w tej chwili najszczęśliwszą kobietą, ale z drugiej... Pojawiły się pierwsze wątpliwości. Czy warto zaryzykować? Jeżeli ktoś się o nas dowie to skomplikuje sytuację w drużynie, jeżeli się dowie Dagmara to skończy się to, co budował przez wiele lat małżeństwa. Czy Michał jest gotów dla mnie poświęcić szczęście swojej rodziny?

Nie widząc mojej jakiejkolwiek reakcji, musnął delikatnie moje usta. 

- Kocham cię - szepnął mi do ucha.
- Ekhem - usłyszeliśmy chrząknięcie. Michał odsunął się ode mnie i oboje spojrzeliśmy na Mariusza.
- Moglibyście być troszeczkę ostrożniejsi. Dobrze, że to tylko ja, bo gdyby zobaczył was ktoś inny, to byłoby nieciekawie. Pogadajcie sobie gdzieś indziej. 

Minęłam Michała i Mariusza i szybko wyszłam z hali. Usiadłam na murku i wzięłam głęboki oddech. Usłyszałam jak siada koło mnie.

- Przyjdziesz do mnie? - Zapytałam.
- Ok. Oliwier śpi dzisiaj u kolegi, a Daga jest u rodziców.


Położyłam Kubę spać, a koło 21 przyszedł Michał. Pocałował mnie w policzek na przywitanie. Usiedliśmy w salonie z lampką wina. Przyglądał się zdjęciu stojącemu na półce. Było to zdjęcie z tatą po pamięntym finale w Częstochowie.  

- To... To ty? - Wskazał na moją osobę na fotografii. Byłam wtedy jeszcze brunetką. 
- No tak... - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- To ja ciebie wtedy pocałowałem??
- Yhym.

Zbliżył się do mnie i spojrzał prosto w oczy. 

- To musiało się tak skończyć. Musieliśmy się spotkać jeszcze raz. Widocznie jesteś mi pisana - mruknął i pocałował.

Jego usta wędrowały po mojej szyi, ramionach. Jego każde dotknięcie wywoływało u mnie przyjemny dreszcz. Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań i oddaliśmy się rozkoszy...


______________________________________

Witam Was serdecznie i przepraszam za moją nieobecność. Wróciłam! :D Jak Wam się podoba? Szczerze? To mi nie za bardzo ;/ Ciężko pisało mi się ten rozdział, do tego jest krótki ;/ W każdym bądź razie, mam nadzieję, że śledzicie losy Martyny i Michała. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam, 


~Cяαzу Aηgєℓ