piątek, 5 sierpnia 2016

Rozdział Dwudziesty Czwarty

"Zostaliście wieczni, powiem tylko "Dziękujemy!"
Brak mi teraz słów, zawsze z Was dumni będziemy!
To nie żaden sen, Polska znów jest Mistrzem Świata!
Drużyna Antigi w sercach zostanie na lata!"


Kolejna piłka meczowa, z dwunastu tysięcy gardeł wydobywa się tylko jedno słowo: "Ostatni!". Wszystkie oczy zwrócone są na katowicki Spodek. Wallace zagrywa, mamy przyjęcie, Guma rozgrywa do Mariusza i... Koniec! Ogromna euforia wybuchła na trybunach. Spełniły się marzenia każdego kibica, każdego Polaka. Jesteśmy mistrzami świata! Cała hala skandowała "dziękujemy, dziękujemy". 

Po ceremonii kibice jeszcze raz odśpiewali "Mazurka Dąbrowskiego". To był moment, który zapamiętam do końca życia. Po ciele przeszły mnie dreszcze, a po policzkach spływały łzy, łzy szczęścia. Nie mogłam uwierzyć w to, co dokonała ta reprezentacja. Byłam z nich dumna, z każdego z osobna. Chciałam przytulić każdego z osobna. 

Zeszłam na parkiet i pogratulowałam kolegom ze Skry, a zwłaszcza Mariuszowi i Karolowi, którzy otrzymali nagrody indywidualne. Pogratulowałam Michałowi, który poprosił mnie bym czekała na niego pod halą. 

Stanęłam na uboczu, gdzie nie było ludzi. Michał podbiegł do mnie i od razu mnie przytulił.

- Martyna, uszczypnij mnie, bo nie mogę uwierzyć.
- Uwierzysz. Jestem z ciebie dumna - pocałowałam go w policzek.

Patrzyliśmy sobie w oczy w milczeniu. Nie potrzebowałam niczego więcej, chciałam by ta chwila trwała wiecznie.

- Chcesz przymierzyć? - Michała zaśmiał się, zawieszając na mojej szyi złoty krążek.
- Obiecaj mi coś.
- Co?
- Obiecaj, że przywieziesz mi taki z Rio - wyszczerzyłam się.
- Dla ciebie wszystko skarbie - powiedział i pocałował.

Zakręciło mi się w głowie. Zachwiałam się, gdyby nie Michał to poleciałabym na ziemię.

- Martyna? Wszystko w porządku? - Zapytał lekko przestraszony.
- Tak, tak. Po prostu za dużo wrażeń jak na jeden dzień - uśmiechnęłam się delikatnie, a on wtulił mnie w swój tors.



- Kurde, stary nie wierzę. 
- Ja też nie. Hah! Jesteśmy mistrzami świata! 
- Kto by pomyślał, co nie?
- Jeszcze rok temu nawet o tym nie marzyłem, a teraz...
- Ej, to nie jest Winiar?
- No. A z kim on tam jest? To nie jest przypadkiem...
- ... Martyna?!
- Ej, czekaj co ty robisz? - Złapał mnie za rękę, który wyciągnąłem telefon. - To nie twoja sprawa nie mieszaj się w to.
- Dzwonię do Dagmary. Myśli, że co? Że może mieć wszystko? Ona mnie nie zauważała, to z nim też nie będzie.
- Przestań, nie wygłupiaj się. 

Wykręciłem numer do żony Winiarskiego.

- Słucham?
- Cześć Dagmara, musimy pogadać.
- O, Andrzej. Co tam?




______________________________________

Cześć! Wracam z nowym rozdziałem :) Michał z mistrzostwem, ale dobrze być nie może. Dagmara dowiedziała się o Martynie i Michale. Spodziewaliście się, że to Andrzej będzie tym, który jej to powie? 
Malutkimi kroczkami zbliżamy się do końca historii. Do następnego! 


~Cяαzу Aηgєℓ





niedziela, 10 lipca 2016

Rozdział Dwudziesty Trzeci

"Wanna hear your beating heart tonight
Before the bleeding sun comes alive
I want to make the best of what if left hold tight
And hear my beating heart one last time"


Po drugiej fazie grupowej chłopaki dostali jeden dzień wolnego. Karol poprosił mnie bym pomogła mu wybrać prezent dla jego dziewczyny. Wtedy poraz kolejny powtórzyły mi się duszności, które zaniepokoiły Kłosa. Od meczu z Iranem czułam się osłabiona i często miałam mdłości, jednak uważałam, że to nic szczególnego, jednak dla uspokojenia siatkarza poszłam do lekarza. Nie chciałam żeby jeszcze dodatkowo zawracał sobie mną głowę przed najważniejszymi meczami w karierze. Nie chciałam też żeby mówił Michałowi, który ma swoje problemy.


Nadszedł ten dzień. 21 września - mecz finałowy mistrzostw świata w Katowicach. Po wygranym meczu półfinałowym nad reprezentacją Niemiec cała Polska odliczała godziny do meczu, w którym mogliśmy powtórzyć sukces reprezentacji Huberta Wagnera z 1974 roku. 
Pod Spodkiem zbierały się tłumy kibiców ubranych w narodowe barwy, którzy czekali na ten wspaniały wieczór, który może zamienić się w złotą noc.
Razem z Kacprem weszłam do szatni Polaków i przywitałam się ze wszyskimi.

- Jak tam? Zmotywowani czy mam pomóc?
- No pewka! W końcu nie codziennie gra się o złoto mistrzostw świata! - Zawołał uradowany Kłos.

Razem z Kacprem żartowaliśmy z resztą klubowych kolegów, kiedy zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i z mojej twarzy uśmiech zniknął momentalnie. Spojrzałam na Kacpra lekko przestraszona i zdziwiona, bo przecież po co miałby dzwonić do mnie lekarz w niedzielę. Odeszłam na bok i kiedy upewniłam się, że nikt nie słyszy, odebrałam telefon.

- Słuchał?
- Dzień dobry pani Martyno, z tej strony doktor Kurowski.
- Dzień dobry. Stało się coś?
- Ekhem... Muszę się z panią pilnie spotkać. Może pani jutro rano przyjechać do mnie do szpitala?
- Tak, oczywiście. Ale to w związku z moimi badaniami?
- Jutro porozmawiamy, nie będę pani tłumaczył przez telefon.
- Dobrze, będę. Do widzenia.

Rozłączyłam się. Stałam chwilę i obserwowałam chłopaków. Żaden nie zauważył, że odeszłam. Odsunęłam niepokój na bok i przykleiłam uśmiech do swojej twarzy. Żaden z nich nie może zobaczyć, że coś jest nie tak, zwłaszcza Michał. Uśmiechnięta podbiegłam do chłopaków i wtórowałam za resztą śmiechem, kiedy Mariusz opowiedział kolejny żart.

Przytuliłam się z każdym z kolegów i życzyłam powodzenia.

- Pocałowałbym cię teraz, przynosisz mi szczęście - Michał szepnął mi do ucha, kiedy przytuliłam się do niego. Uśmiechnęłam się tylko i pomachałam im na pożegnanie.

- Martyna! Zaczekaj! - Zawołał za nami Kłos! - Jeszcze jedno: byłaś u lekarza? - Środkowy zapytał cicho?
- Tak, zrobił mi rutynowe badania. Wszystko jest w porządku.
- O, to dobrze. Bo już się trochę martwiłem. To trzymajcie kciuki dzisiaj.

I zniknął za drzwiami szatni.

- Przecież nie masz wyników.
- Nie chcę go denerwować. Zwłaszcza dzisiaj. Muszą skupić się na meczu. 
- A Michał?
- A Michał nic się nie dowie. Odbiorę wyniki i będzie po sprawie. Przecież wiesz jak on by zareagował. 

Kacper tylko westchnął. Czasami mam wrażenie, że to on się bardziej przejmuje niż ja sama.
Poszliśmy na strefę kibica, gdzie było coraz więcej kibiców, którzy tak jak my odliczali minuty do finałowego meczu.




______________________________________

Cześć! I jest dwudziestka trójka. Czy Martyna jest poważnie chora? Dowiecie się już niedługo. Zapraszam Was do śledzenia bloga, czytania i komentowania. Pozdrawiam i życzę dużo słońca, 


~Cяαzу Aηgєℓ



wtorek, 21 czerwca 2016

Rozdział Dwudziesty Drugi

"Cause trying not to love you
Only goes so far
Trying not toneed you
Is tearing me apart
Can't see the silver lining
I'm down here on the floor
And I just keep on trying
But I don't know what for
Cause trying not to love you
Only makes me love you more..."


Po zakończonym sukcesem sezonie ligowym, przyszedł czas na sezon reprezentacyjny. Wpierw liga światowa i zgrupowanie w Spale, aż w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany przez siatkarski świat dzień - 31 sierpnia, kiedy wystartowały Mistrzostwa Świata. W Warszawie na Stadionie Narodowym odbyła się ceremonia otwarcia mistrzostw i pierwszy mecz. Pokonaliśmy Serbię 3:0.
Nie mogłam wspierać naszych chłopaków na trybunach podczas pierwszej fazy grupowej, ponieważ w Bełchatowie rozpoczęliśmy przygotowania do nowego sezonu klubowego, ale podczas łódzkiej fazy grupowej byłam z Kubą już na każdym meczu.

- To co, założysz moją koszulkę? - Spytał błagalnym tonem przed pierwszym meczem w łódzkiej Atlas Arenie.
- Michał. Będę siedziała w sektorze dla rodziny, a kim ja jestem żeby chodzić w twojej koszulce? Twoją koszulkę mogą nosić fanki i najbliższa rodzina, a nie ja.
- Ale ty jesteś jednym i drugim.
- No nie wiem.
- Proszę - zamrugał parę razy i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczyskami. Wiedział, że zaraz ulegnę. Jego kąciki ust powoli układały się w łobuzerskim uśmiechu, kiedy wzięłam do ręki koszulkę z numerkiem 2.

Założyłam ją dopiero na mecz z Iranem. Dziwnie się czułam, bo niedaleko mnie siedziała Dagmara z Oliwierem i rodzicami Michała. Pierwsze dwa sety wygraliśmy bezproblemowo. W trzecim pojawiły się problemy. W końcówce seta, kiedy Michał wykonywał swój atak poczuł ból w plecach. Od razu został zmieniony. Zerwałam się i od razu podbiegłam do barierek by lepiej widzieć, co się z nim dzieje. W czasie przerwy między setami wyprowadzili Michała poza boisko. Dzięki wejściówce od taty mogłam dostać się za kulisy. Od razu poszłam do nich do szatni. Drzwi były uchylone. Ratownik poinformował, że zaraz będą mogli pojechać do szpitala zrobić wszystkie potrzebne badania. Wyszedł z pomieszczenia i zaraz po tym ja zajęłam jego miejsce.

- Założyłaś moją koszulkę - stwierdził.
- A no tak - uśmiechnęłam się lekko.
- Jak się czujesz?
- Plecy mnie bolą jak cholera. To znowu ten kręgosłup.

Podeszłam do niego, zmierzwiłam jego ciemne włosy i pocałowałam go w czoło. Po moim policzku spłynęła jedna łza.

- Ej, ej. Ty płaczesz? No nie żartuj.
- Przestraszyłam się. Martwię się o ciebie.
- Hej, skarbie - wytarł dłonią mój mokry policzek. - Nic mi nie będzie. Ja jestem fighterem i łatwo się nie poddaję. Obiecuję, że w finale na pewno zagram. A teraz idź i dopinguj tamtych. Przynajmniej jeden Winiarski musi tam być.

Puścił mi oczko. W tym samym momencie w drzwiach pojawił się dr Sokal z tamtym ratownikiem. Nie chciałam im przeszkadzać, więc wróciłam na swoje miejsce na trybunach, gdzie czekał na mnie Miguel z tatą i Kubą. Odwróciłam jeszcze głowę i spojrzałam w kierunku Winiarskiej. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiech zszedł z jej twarzy i zmierzyła mnie wzrokiem. Odwróciłam się spowrotem do boiska. I wtedy poczułam jak robi mi się duszno i zaczyna kręcić mi się w głowie. Usiadłam na krzesełku.

- Córeczko wszystko w porządku? - Spytał Konrad, a Miguel podał mi butelkę wody. 
- Strasznie tu duszno.
- Mamusiu co się stało? - Spojrzałam w błękitne oczka mojego skarba i od razu zrobiło mi się lepiej.
- Już nic. Wszystko jest w porządku synku - potargałam jego ciemne włosy. 

Uspokoiłam go, lecz w środku czułam niepokój, czułam, że jest coś nie tak...




______________________________________

Hej! Miałam być już regularnie, a jednak szkoła uniemożliwiła mi to. Ale już jestem! Wracam w pełni sił. Dzisiaj krótko, ale się rozkręcam :p Trzymacie kciuki za naszych piłakrzy na Euro? Pamiętajcie, że biało - czerwone to barwy niezwyciężone! 


~Cяαzу Aηgєℓ

środa, 18 maja 2016

Rozdział Dwudziesty Pierwszy

"Where there is desire
There is gonna be a flame
Where there is a flame
Someone's bound to get burned
But just because it burns
Doesn't mean you gonna die
You gotta get up and try, and try, and try."


Ostatni mecz sezonu 2013/2014. Po dwóch zwycięstwach w Rzeszowie byliśmy w pełni przygotowani na to, by zakończyć sezon u nas, w Bełchatowie.

Pierwszy set minął bez najmniejszego problemu. W drugim secie sprawa się trochę skomplikowała. Przez większość partii Rzeszowianie prowadzili, ale w końcówce wzięłiśmy wszystko w nasze ręcę i nasi przeciwnicy nie byli w stanie nas zatrzymać. Bełchatowski walec jedzie dalej, prosto po kolejne mistrzostwo.

Na drugiej przerwie technicznej mieliśmy trzy puntkowe prowadzenie i nie zamierzaliśmy już go stracić. Jest 23 do 15 i Mariusz na zagrywce. Mamy kolejny punkt, piłka meczowa! Wstałam z krzesełka i z zaciśniętymi kciukami czekam na prawdopodobnie ostatnią piłkę w tym meczu. Rzeszowianie zdobyli trzy kolejne punkty i przy stanie 24:18 Schoeps zaserwował w aut.

Bełchatowscy kibice wydali z siebie okrzyk radośći, a cały kwadrat rezerwowych wybiegł na boisko by razem cieszyć się ze zwycięstwa. Wyściskałam się z Miguelem i całym sztabem szkoleniowym i pobiegłam do chłopaków. Przytuliłam każdego z nich. Nadeszła pora ceremonii i wręczenia medali. Tata przyprowadził Kubę. Wzięłam go na ręce by razem ze mną odebrał złoty medal. Oliwier podbiegł do mnie i przybił ze mną piątkę, a potem podszedł so Michała i przytulił się do niego.

Przed fetą minęłam się z Michałem na korytarzu.
- Brawo kochanie - szepnęłam.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia. Spojrzał mi w oczy i pocałował mnie.

Cały Bełchatów się cieszył. Wróciliśmy na tron po dwóch latach. I nie zamierzamy z niego zejść.
Po fecie poszliśmy świętować do Wlazłych. Alkohol lał się litrami, nikomu to dzisiaj nie przeszkadzało.

Koło pierwszej Daga zawołała do Oliwiera, że idą do domu.
- Mamo, ale ja nie chcę - zawołał smutno chłopiec.
- Michał powiedz mu coś.
- Daga, jak jeden dzień dłużej posiedzi to nic mu się nie stanie. Chcemy świętować mistrzostwo, to chyba normalne.
Patrzyłam na nich kątem oka. Dagmara zauważyła to, kiedy Oliwier podbiegł do mnie i Kuby.
- Jasne, zostań sobie z nią! Nie mam zamiaru na was patrzeć - powiedziała i wyszła z mieszkania Wlazłych. Michał podszedł do nas.
- No młody, będziemy mieli u mamy przekichane.
- Oj tam, tatoo.

Tańczyliśmy do jakiejś wolnej piosenki, nikt na nas nie zwracał uwagi.
- Kocham cię - powiedział mi do ucha.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam mu cicho.

Oliwier z Kubą podeszli do nas i we czwórkę tańczyliśmy w kółku w rytm muzyki. Było nam razem tak dobrze. Chciałabym, żeby to się nie zmieniło. Chciałabym, żebyśmy byli razem już zawsze...




______________________________________

Cześć! Baaaardzo, ależ to bardzo przepraszam Was za moją nieobecność, ale szkoła i inne obowiązki sprawiają, że nie mam kompletnie czasu by siąść w spokoju i napisać rozdział. Obiecuję się poprawić :D Widzimy się mam nadzieję, że w przyszły weekend, Do zobaczyska!


~Cяαzу Aηgєℓ

piątek, 15 kwietnia 2016

Rozdział Dwudziesty

"Romeo take me somewhere we can be alone
I'll be waiting all there's left to do is run
You'll be the rpince and I'll be the princess
It's a love story baby just say yes"


Tata zabrał Kubę do domu, a ja mogłam spędzić wieczór z Michałem. Usiadłam w salonie, a on dał mi lampkę z winem. 

- Dzisiaj ja gotuję - oznajmił i poszedł do kuchni.

Z głośników wydobywała się cicha muzyka. Stanęłam w drzwiach kuchni i przyglądałam się Winiarskiemu. Nucił sobie piosenkę pod nosem. Odwrócił się i uśmiechnął do mnie. Objął mnie w pasie i zaczął śpiewać:

- And all I can taste is this moment. And all I can breathe is your life - zaczął śpiewać mi do ucha.
- Mmm... Prywatny koncert? Już mi się to podoba,
- I just don't want to miss you tonight... - zaśpiewał i pocałował mnie.

Przyparł mnie do ściany. Całował mnie po szyi, dekolcie. Czułam jego oddech na swoim ciele.

- Dlaczego ty dziewczyno tak na mnie działaś? - Zapytał między pocałunkami.

Nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się. Zawiesiłam dłonie na jego szyi, a on posadził mnie na kuchennym stole. Rozpiął moją koszulę i rzucił ją na ziemię. Ściągnęłam jego koszulkę. Położył mnie delikatnie i całował całe moje ciało.

- Co to za zapach? - Oderwałam się od niego.
- O cholera! Zapomniałem o kolacji! 

Podbiegł i wyciągnął z piekarnika spaloną pieczeń. Przeklinał pod nosem, a ja śmiałam się z niego.

- Chyba z kolacji nic dzisiaj nie będzie.
- Będzie.

Objął mnie w pasie i przeniósł mnie do sypialni. Tam pozbył się reszty moich ubrań. Jego dłoń wędrowała po moich ramionach, piersiach, brzuchu. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Działał na mnie każdym dotykiem, każdym oddechem. Wiedział, co zrobić, żebym straciła kontrolę nad sobą. Oddaliśmy się rozkoszy i spędzliśmy kolejną noc razem...



______________________________________

Cześć! Zupełnie nie podoba mi się ten rozmiar. Nie mam ostatnio weny, wybaczcie mi. Obiecuję poprawę :) Jutro rozpoczyna się Final Four w Lidze Mistrzów. Trzymajcie kciuki za Resovię i jak najlepszy wynik dla nic. Do zobaczenia,

~Cяαzу Aηgєℓ



Liebster Award


Witam Was serdecznie!
Rozdział postaram się dodać później, a teraz chcę się Wam pochwalić, że dostałam nominację do nagrody Liebster Award. Bloguję od jakiegoś czasu i w ogóle nie spodziewałam się, że otrzymam nominację. Bardzo dziękuję Agataaa. Jest mi niemiernie mło, że ktoś docenił moje wypociny. 
Na początek zacznijmy od kilku zasad samego Liebster Award.

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanym od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Tyle zasad, a oto moje odpowiedzi na pytania.

1. Ulubiony blog siatkarski?
Czytam kilka blogów siatkarskich, jednak nie mam jednego ulubionego.

2. Dlaczego akurat blog o siatkówce?
Interesuję się siatkówką już dobre kilka lat. Pomysł na akurat tą historię krążył w mojej głowie jakiś czas, więc któregoś zimowego popołudnia usiadłam i wzięłam się za pisanie.

3. Ulubiony klub siatkarski?
Moje serce od zawsze jest żółto-czarne, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Nie mogło być inaczej, SKRAdła moje serce <3 "Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew, bo to Skra Bełchatów, bo to Skra Bełchatów jest!"

4. Od kiedy blogujesz?
Miałam kiedyś bloga, jednak nie przywiązałam się do niego za bardzo. Trudno powiedzieć dokładnie ile. Około roku.

5. Co sprawiło, że zaczęłaś blogować?
Na początku nie planowałam kiedykolwiek udostępniać tego opowiadania, jednak za namową koleżanki postanowiłam założyć tego bloga.

6. Ile blogów piszesz, pisałaś?
Aktualnie piszę tylko ten, kiedyś miałam jeden, ale to stare czasy xD W głowie mam kolejną historię, kto wie, może za jakiś czas pojawi się moje nowe opowiadanie z siatkówką w tle :)

7. Ulubiony siatkarz?
I to jest trudne pytanie! :D Nie potrafię wybrać jednego. Uwielbiam Michała Winiarskiego, Michała Kubiaka, Mariusza Wlazłego, Facundo Conte i Pawła Zatorskiego.

8. Ulubiony przedmiot w szkole?
Biologia! Chociaż ostatnio zaczęłam się nad tym zastanawiać xD Jestem w klasie z rozszerzoną biologią i chcę związać z nią przyszłość. Za rok piszę maturę, ale nie wiem jak to będzie. Ostatnimi czasy moja nauczycielka strasznie zniechęca do tego przedmiotu.

9. Jaką zasadą kierujesz się w życiu?
Nie mam takiej.

10. Film, który wywarł na Tobie największe wrażenie?
Hmm... Tu muszę się chwilę zastanowić. Bardzo podobał mi się "Marley i Ja". Piękny film o przyjaźni między psem a człowiekiem. Na żadnym filmie nie płakałam jak na tym. No może oprócz "August Rush" - ten film też uwielbiam (oczywiście nie dlatego, że gra tam Jonathan Rhys Meyers xD)! Wśród moich ulubionych filmów, na 10 oceniłam jeszcze: "Nietykalni", "Inside Out" czy "Frozen". Tak, animowane filmy też kocham <3 Cóż, miał być jeden film, jest pięć :D

11. Jakiej reprezentacji siatkarskiej kibicujesz?
To akurat pytanie jest banalne! Oczywiście, że reprezentacji Polski! A poza naszymi orłami to mocno trzymam kciuki za reprezetnacje Argentyny i Francji.


No a teraz przyszła kolej na moje pytania:
1. Kto jest Twoim największym autorytetem?
2. Masz jakąś pasję? Jak tak, to jaką?
3. Gdzie chcesz się wybrać w wymarzoną podróż i dlaczego?
4. Dokończ zdanie: Bloguję, bo...
5. Kto jest Twoim ulubionym sportowcem?
6. Twoje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa to?
7. Co wywowało u Ciebie ostatnio uśmiech?
8. Do jakiej książki wracasz z wielką chęcią?
9. Twój ulubiony sport to?
10. Jaki masz sposób na zły dzień?
11. Komu kibicujesz z całego serca?

Czas na moje nominacje:
1. Natalia
2. BeHappy
3. Anabeth
6. NIETAK
8. Klaudia
9. Aniaa
11. Commi






środa, 23 marca 2016

Rozdział Dziewiętnasty

"Say you love me to my face
I need it more than your embrance
Just say you want me, that's all it takes"


Siedziałam z Kubą i Michałem w gabinecie Konrada. Winiarski czekał na niego w sprawie podpisania nowej umowy, a Kuba siedział w fotelu prezesa i kolorował obrazek. Michał przyglądał mu się z uśmiechem.

- Mamusiuu, bo jutro w przedszkolu będziemy rozmawiać o zawodach - powiedział nie podnosząc wzroku znad kolorowanki. - I każdy ma przyjść ze swoim tatusiem, który będzie opowiadał co robi. Na przykład tata Grzesia jest strażakiem - dokończył.

Westchnęłam. Nigdy nie jestem gotowa na rozmowy na ten temat. Tym bardziej, jeżeli jego ojciec tu jest.

- Kacper z tobą pójdzie, hmm?
- Ja nie chcę żeby szedł ze mną Kacper. Ja chcę iść ze swoim tatusiem.

Oparłam się o stół i spojrzałam w błękitne oczka chłopca.

- Kochanie, twój tata nie może z tobą pójść. Przecież wiesz. 

Kuba posmutniał i bez słowa wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. Stanęłam przed pucharami stojącymi w pomieszczeniu tyłem do Winiarskiego i przymknęłam oczy. Dużo rozmawialiśmy, poruszaliśmy wiele tematów, jednak ten omijaliśmy szerokim łukiem. Ja nic nie mówiłam, Michał też sam nie naciskał. A ostatnio coraz częściej się zastanawiam czy dobrze robię nic mu nie mówiąc. Powinien wiedzieć, ale... No właśnie, ale.

- Hej, mały, a co ty na to, żebym ja z tobą poszedł? - Usłyszałam propozycję Michała i odwróciłam się w ich stronę. Oczy Kuby rozbłysły, a na twarzyczce pojawił się uśmiech.
- Naprawdę?
- No jeżeli chcesz - Michał puścił do mu oczko i uśmiechnął się szeroko, kiedy mały kiwnął twierdząco gową.

Do pomieszczenia wszedł Konrad z jakimiś dokumentami w dłoni.

- A co tu tak wesoło? - Zaśmiał się widząć radosne miny Michała i Kuby. 

Wyszłam z gabinetu i usiadłam na trybunach. Zakryłam twarz dłońmi. To było do przeiwdzenia. Doskonale wiedziałam, że tak będzie. Im częściej Michał był w naszym domu, tym bardziej Kuba się do niego przywiązywał. Kacper mnie ostrzegał. Co ja mam robić?

- Wszystko ok?
- Tak - środkowy przyglądał mi się z uwagą. Nie przekonałam go za bardzo.
- Może jednak powiesz co się dzieje?
- Bo jest pewna osoba, na której mi bardzo zależy i ona powinna wiedzieć o czymś bardzo ważnym. Już dawno temu powinna poznać prawdę. Ale ja nie mogę jej wyznać.
- Dlaczego?
- Bo to wszystko zmieni. Andrzej, co ja mam zrobić?
- Wiesz, gdybym był na twoim miejscu to bym powiedział. Czasem najgorsza prawda jest lepsza. Nie możesz niczego ukrywać, bo kiedyś może być za póżno i możesz stracić to na czym ci najbardziej zależy. A jeżeli ty jesteś na tyle ważna dla tej osoby to zrozumie i wybaczy, a jeżeli nie, to nie masz co zawracać sobie nią głowy.
- Ja to wie. Ale... - Spojrzałam na siatkarza, który przyglądał mi się z troską.
- Ale co?
- Martyna? Wszystko w porządku? - Koło nas pojawił się Michał. Wrona zmarszczył czoło i wstał.
- To ja już pójdę - uśmiehcnęłam się delikatnie do odchodzącego siatkarza, a jego miejsce zajął błękitnooki. Patrzył na mnie pytająco.
- Jeżeli nie chcesz żebym szedł z Kubą to powiedz.
- Chcę, naprawdę. To nie o to chodzi. Po prostu on się tak ucieszył.
- To chyba dobrze - objął mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
- Tak... Kuba się do ciebie bardzo przywiązał.
- Przecież wiesz, że dla ciebie i twojego syna mógłbym zrobić szybko - szepnął do mojego ucha.
- Chodź się przebrać, zaraz trening - wstałam i szybko poszłam w kierunku szatni. Czułam jak Winiarski odprowadzał mnie wzrokiem.


Siedziałam z Kacprem na trybunach i czekaliśmy aż cała drużyna zbierze się na trening. Spojrzałam w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły i na boisko wszedł Michał z Kubą na rękach.

- Przed wami najlepszy tata na świecie - wypiął się dumnie, a ja zaśmiałam się. Razem z Kubą mieli założone koszulki meczowe Michała, a Winiarski dodatkowo na głowie miał koronę zrobioną z papieru. Kuba podbiegł do rozciągającego się Mariusza i chwalił się jak to pokonali tatę strażaka w każdej konkurencji. Winiarski pomachał nam i puścił mi oczko, po czym podszedł do Kuby i Wlazłego.

- Oni są tacy do siebie podobni. Dziwię się, że on tego nie dostrzega - stwierdził Kacper.

Ma rację. Są podobni, jak dwie krople wody. Przyglądałam się jak Michał goni Kubę po całym boisku, a kiedy Mariusz łapie małego i zaczyna łaskotać, Kuba zaczął piszczeć przez śmiech.

- Chyba powinnam zareagować - wstałam i podeszłam do nich. - Ej, ej, panowie koniec tej zabawy. Kuba jesteś cały zgrzany, idź do Kacpra i odpoczni. A wy - zwróciłam się do siatkarzy - ogarnijcie się, bo zachowujecie się gorzej niż dzieci. Jak Miguel was zobaczy w takim stani to ja dostanę opieprz - Michał uśmiechnął się tym łobuzerskim uśmiechem, który tak uwielbiałam, a Mariusz wyszczerzył się głupio. Wywróciłam oczami i zaprowadziłam Kubę do gabinetu taty.


______________________________________

Witam! Wróciłam :D Rozdział wyjątkowo w środku tygodnia. Znalazłam chwilę czasu, żeby napisać i o to jestem :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Pojawił się Andrzej dobra rada. Kto wie, może zawita na dłużej i namiesza trochę w życiu bohaterki ;) Czytajcie i komentujcie :) Chcę widzieć, że jesteście. Pozdrawiam Was serdecznie,


~Cяαzу Aηgєℓ


niedziela, 6 marca 2016

Rozdział Osiemnasty

"Cause I don't wanna fall in love
If you don't wanna try,
But allthat I've been thinking of
Is maybe that you might"


Schowałam piłki do koszyka i odstawiłam w róg sali. Trening za nami, chłopaki poszli do szatni. 

- Cześć - powiedział cicho. Odwróciłam się i uśmiechnęłam delikatnie. - Możemy pogadać?
- Jasne.
- To co się wydarzyło w Jastrzębiu... - Zaczął
- Masz żonę, dziecko, rozumiem - przerwałam mu.
- Wiem, że jestem szalony, ale nie żałuję tego, co się tam wydarzyło i tego, co teraz powiem. Długo się nad tym myślałem, już jakiś czas chciałem ci powiedzieć. Bo ja się w tobie zakochałem Martyna. Ty i Kuba jesteście dla mnie ważni i... No nie wiem, co mam powiedzieć, no kocham cię.

Patrzyłam w jego błękitne oczy i nie wiedziałam, co powiedzieć. Mówił to, co bardzo chciałam usłyszeć, to czego tak bardzo pragnęłam. Poczułam dziwny skurcz w żołądku. Z jednej strony byłam w tej chwili najszczęśliwszą kobietą, ale z drugiej... Pojawiły się pierwsze wątpliwości. Czy warto zaryzykować? Jeżeli ktoś się o nas dowie to skomplikuje sytuację w drużynie, jeżeli się dowie Dagmara to skończy się to, co budował przez wiele lat małżeństwa. Czy Michał jest gotów dla mnie poświęcić szczęście swojej rodziny?

Nie widząc mojej jakiejkolwiek reakcji, musnął delikatnie moje usta. 

- Kocham cię - szepnął mi do ucha.
- Ekhem - usłyszeliśmy chrząknięcie. Michał odsunął się ode mnie i oboje spojrzeliśmy na Mariusza.
- Moglibyście być troszeczkę ostrożniejsi. Dobrze, że to tylko ja, bo gdyby zobaczył was ktoś inny, to byłoby nieciekawie. Pogadajcie sobie gdzieś indziej. 

Minęłam Michała i Mariusza i szybko wyszłam z hali. Usiadłam na murku i wzięłam głęboki oddech. Usłyszałam jak siada koło mnie.

- Przyjdziesz do mnie? - Zapytałam.
- Ok. Oliwier śpi dzisiaj u kolegi, a Daga jest u rodziców.


Położyłam Kubę spać, a koło 21 przyszedł Michał. Pocałował mnie w policzek na przywitanie. Usiedliśmy w salonie z lampką wina. Przyglądał się zdjęciu stojącemu na półce. Było to zdjęcie z tatą po pamięntym finale w Częstochowie.  

- To... To ty? - Wskazał na moją osobę na fotografii. Byłam wtedy jeszcze brunetką. 
- No tak... - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- To ja ciebie wtedy pocałowałem??
- Yhym.

Zbliżył się do mnie i spojrzał prosto w oczy. 

- To musiało się tak skończyć. Musieliśmy się spotkać jeszcze raz. Widocznie jesteś mi pisana - mruknął i pocałował.

Jego usta wędrowały po mojej szyi, ramionach. Jego każde dotknięcie wywoływało u mnie przyjemny dreszcz. Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań i oddaliśmy się rozkoszy...


______________________________________

Witam Was serdecznie i przepraszam za moją nieobecność. Wróciłam! :D Jak Wam się podoba? Szczerze? To mi nie za bardzo ;/ Ciężko pisało mi się ten rozdział, do tego jest krótki ;/ W każdym bądź razie, mam nadzieję, że śledzicie losy Martyny i Michała. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam, 


~Cяαzу Aηgєℓ

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział Siedemnasty

"I just wanna feel real love
Feel the home that I live in
'Cause i got too much life
Running through my veins
Going to waste"


Otworzyłam powoli oczy i uśmiechnęłam się mimowolnie. Byłam chyba najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Znalazłam obok łóżka karteczkę.

"Musiałem wrócić do pokoju, bo Mariusz zacząłby poszukiwania. Nie chciałem Cię budzić, tak słodko spałaś. Widzimy się na śniadaniu. Michał."

Wzięłam szybki prysznic i ubrałam szarą koszulkę i czarne leginsy. Na wierzch zarzuciłam klubową bluzę i pobiegłam na śniadanie.

- Dzień dobry wszystkim! - Zawołałam wesoło
- Widzę, że humor lepszy - stwierdził Karol.
- Nawet bardzo dobry powiedziałabym - puściłam oczko Kłosowi i uśmiechnęłam się w stronę Wrony, który mi się przyglądał.
- Cześć! - Przywitał się ze wszystkimi wyszczerzony Michał i zajął miejsce obok mnie.
- Ty też masz dzisiaj dobry humor. Co wy się tak dobraliście? Ja was nie ogarniam - zaśmiał się Facu.
- Co ty się tak szczerzysz Winiarski, hę? - Mariusz spojrzał pytającym wzrokiem na przyjaciela.
- Ja? Nic. Dobrze mi się dzisiaj spało. Tyle.

Mariusz spojrzał pytająco na mojego brata, na co on wzruszył ramionami i pokręcił przecząco głową.


Droga z Jastrzębia minęła nam szybko i sprawnie. Siedziałem w samochodzie Wlazłego, który odwoził mnie do domu.

- No to ja? Teraz mi powiesz, dlaczego taki zadowolony dzisiaj jesteś? Bo raczej nie z powodu wczorajszej rozmowy z Dagą.
- Co? Jakiej rozmowy? Aaa... Ja z nią nie rozmawiałem.
- Tyle to się domyśliłem. To gdzie byłeś wczoraj tyle czasu?
- Poszedłem się przejść.
- Tia? To dziwne, bo wczoraj padało, a ty nawet kurtki nie wziąłeś... Dobra Winiarski przestań kręcić, dobrze wiesz, że mnie nie okłamiesz. Co się dzieje?

Nawet nie zauważyłem, że Mariusz zatrzymał się na pobliskim parkingu i patrzył na mnie z uwagą, wyczekując mojego odzewu.

- Bo... Ja ją chyba kocham...
- Michał...
- Tak, wiem co powiesz. Masz żonę, dziecko, żadnych romansów nie powinieneś mieć w głowie. Ale... Ale ja pierwszy raz od jakiegoś czasu czuję się szczęśliwy. I to za jej sprawą. Gdybyś ty wiedział, co się dzieje w mojej głowie, gdy ją widzę.
- Rozumiem, że czujesz się odrzucony przez Dagę, macie kryzyz, ale czy warto dla krótkiej przygody niszczyć wieloletni związek? A poza tym, jak między tobą a Dagą będzie okej to zostawisz Martynę? Wiesz, ona nie wygląda na taką, którą interesowałyby takie relacje.
- Czy ty słyszałeś, co powiedziałem? Ja ją KO-CHAM. Mam ci to przeliterować?
- Michał, boję się, że ją zranisz. Z resztą, wiesz jaka jest Daga.
- Nie chcę jej zranić. Ona i Kuba przez ostatni czas stali się dla mnie bardzo ważni. 
- Rób jak uważasz. To twoje życie. Jednak pamiętaj o naszej rozmowie.


- Czy coś się między wami wydarzyło?
- W sensie? - Spojrzałam na Kacpra w przerwie wyciągania rzeczy z torby.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi.

Wzięłam głęboki oddech. Powinien wiedzieć. W końcu mówimy sobie o wszyskim.

- Tak. Ja się w nim zakochałam.
- Eh... Wiedziałem, że to się tak skończy.
- A wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? Że on ma rodzine, a mnie to zupełnie nie obchodzi, nie mam żadnych wyrzutów sumienia z powodu tego, co się stało w Jastrzębiu, bo wiem, że on czuje to samo. Jestem szczęśliwa Kacper.
- Rozumiem. Tylo wyjaśnij mi jedną rzecz. Załóżmy, że ułożycie sobie życie, będziecie razem. On będzie musiał poznać prawdę.
- Nie będzie musiał...
- I jak ty to sobie wyobrażasz? 
- Jak ja mu powiem to wszystko się skomplikuje, ja go stracę...
- Martyna, ale to jest jego syn.
- Kacper nie pouczaj mnie. Postanowiłam sobie, że on o niczym się nie dowie i tak będzie.

Kacper bez słowa wyszedł z pokoju. Usiadłam na krześle i zakryłam twarz dłońmi. On się nie dowie. Nie może...




______________________________________

Witam Was! Wczoraj zakończył się turniej finałowy Pucharu Polski mężczyzn. Po świentym meczu Skra zdobyła puchar! Bardzo mnie to cieszy. :P Brawa dla obu drużyn za walkę, Ci co nie oglądali, niech żałują! Wracając do Martyny, sytuacja powoli się rozwija. Jak to będzie? Czy Martyna będzie z Michałem? A może los ich rozdzieli? Winiarski pozna prawdę? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te i inne pytania to zapraszam do czytania :) Pozdrawiam, 


~Cяαzу Aηgєℓ

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział Szesnasty

"And your heart's against my chest,
Your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes
but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love"


Po zaciętym meczu przegraliśmy w tie-breaku z Jastrzębiem.

- Zapomniałem z szatni dokumentów - oznajmił zdenerwowany Miguel.
- To ja po nie skoczę.
- Naprawdę? Jesteś cudowna, dziękuję. Są w mojej torbie - uśmiechnął się serdecznie.

Weszłam do szatni i odszukałam torbę Falasci, z której wyciągnęłam potrzebne papiery. Odwróciłam się i wpadłam na Winiarskiego.

- Michał, co ty tu robisz? - Spytałam zaskoczona, a on nie odpowiedział tylko schylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Oderwałam się od niego i wybiegłam z szatni. Oddałam dokumenty trenerowi i usiadłam na krzesełku. Musiałam się uspokoić. Nie bardzo docierało do mnie, co przed chwilą się stało.

Do hotelu wróciłam nie odzywając się do nikogo. Biłam się ze swoimi myślami. Usiadłam razem z chłopakami do kolacji, jednak nie miałam ochoty jeść. Opierałam głowę na ręce opartej o stół.

- Ziemia do Martyny! - Zauważyłam przed swoimi oczami rękę Karola. - Co ty taka nie w sosie? Nie pierwszy i nie ostatni przegrany mecz, nie ma się czym przejmować.

Wymusiłam uśmiech w stronę Kłosa i odwróciłam wzrok.

- Wszystko okej? - Tym razem odezwał się Mariusz, który siedział na wprost mnie. Patrzył na mnie z troską razem z Kacprem, który siedział obok niego.
- Mhm... Nie jestem głodna. Pójdę się położyć.

Wstając od stołu wpadłam na Michała. Nie spoglądając na niego, szybko wyszłam ze stołówki i poszłam do swojego pokoju.


Nie spojrzała nawet na mnie. Spuściłem wzrok i zająłem swoje miejsce przy stole. Nie byłem głodny. Zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem. Działałem pod wpływem emocji i chyba tylko skomplikowałem sprawę. 

- Ten dżem do ciebie nie przyjdzie - zaśmiał się Karol, a ja odwróciłem wzrok od miseczki z konfiturą wiśniową.
- A tobie co? - Spytał się Wrona. - Martyna siedzi zamyślona, ty też jakiś nieswój. Co dzisiaj z wami?
- Nic... Muszę zadzwonić do Dagi.

Wstałem i wyszedłem z pomieszczenia pod pretekstem skontaktowania się z żoną. Czułem na sobie spojrzenie Mariusza. Skierowałem się na pierwsze piętro prosto do pokoju Martyny. Pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać. Zapukałem do drzw i po chwili otworzyła mi ona,

- Michał...
- Mogę wejść?
- Tak, jasne...

Zamknąłem drzwi i przyglądałem jej się przez chwilę. Stała w czerwonym szlafroku, w ręce trzymała ręcznik i przyglądała mi się uważnie.


Dobrze wiedziałam, że jak teraz nic nie zrobię, to potem już mogę nie mieć takiej okazji. 

- Chciałem cię prze...

Stanęłam na palcach, pociągnęłam go za koszulkę, żeby się pochylił i pocałowałam go. Spojrzałam na mnie zaskoczony, a po chwili nasze usta ponownie złączyły się w pocałunku.
Na początku całował mnie delikatnie, ale z sekundy na sekundę pocałunek stawał się silniejszy. Jakby chciał mnieć pewność, że nigdzie mu nie ucieknę. Położył mnie na łózku i lekko pociągnął za pasek szlafroku. Dotykał swoją rozgrzaną dłonią mojego płonącego ciała. Żadne z nas nie chciało przerywać tej cudownej chwili. Doskonale wiedziałam, że to co się dzieje nie powinno mieć miejsca i możemy ponieść tego ogromne konsekwencje. Ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Liczyło się tylko tu i teraz. Liczył się tylko on...


______________________________________

Cześć i czołem! Pierwszy post w 2016, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Doczekaliście się :D 
Awansu na igrzyska nie wywalczyliśmy, ale w maju pokażemy, że ten awans nam się należy. Nie chcą nas tam? My i tak tam będziemy! 
Zapraszam do czytania i komentowania, to dodaje mi motywacji do pisania :) Pozdrawiam, 


~Cяαzу Aηgєℓ